Tajfun ma się dobrze, Australijczycy zostają w domu na cały dzień, a my jedziemy do wioski Arashiyama, pogoda jest dość ładna, jemy dziwaczne słodycze, a po powrocie idziemy na sushi. miejsce jest specyficzne, oczywiście po angielsku nikt nie mówi. Jest strasznie tanio - 100Y za 2 kawałki nigiri! i pyszniutkie, przy stacji metra Ishida należy iść głowną ulicą w kierunku północno-wschodnim, po ok7min po lewej stronie naprzeciwko supermarketu jest nasze sushi.
O 23 ładujemy się w nocnego busa i wracamy do Tokio, póki co mamy dosyć świątyń:)