Po nieprzespanej nocy, albo raczej z powodu różnicy czasowej, umieramy ze zmęczenia, ale nie możemy odpocząć w domu naszej Keiko, ona musi iść do pracy i wróci dopiero o 21.30, a my musimy zwiedzać;p
Otwieramy przewodnik Lonely Planet encounter Tokyo (polecam wszystkie przewodniki z tej serii!!!), trzeba rozplanować cały pobyt, a w Tokio mamy 9 dni. Mieszkamy przy Shinagawa, więc całkiem blisko jest przejechać się do Shinjuku.
W metrze/JR(JapanRail) bilety kupuje się w maszynach, a cena zależy od odległości, jest to zazwyczaj 130Y-280Y(5-12zł).
Shinjuku słynie z wieżowców, wjechałyśmy 2 razy na 46. piętro Tokio Metropolitan Building, bo jest na co popatrzeć.
Okolica naszpikowana jest też sklepami z elektroniką i jest duuużo taniej niż w Polsce
Byłyśmy do tego stopnia zmęczone, że musiałyśmy przekimać 2h na schodach od jakiegoś magazynu. w tym czasie spadł deszcz i z tego wszystkiego Tokio wydawało się nam mega magiczne.
Keiko z couchsurfing hoduje 2 wielkie, gadające po japońsku papugi, które latają po domu. śpimy na futonie i w tym momencie nie ma lepszej przyjemności od wyspania się!
Obserwacje: Japończycy uwielbiają telefony z klapką i KAZDY przyczepia sobie do telefonu jakieś gadżety
Nasze pożywienie: onigiri z supermarketu, na początku byłyśmy zachwycone, teraz na samą myśl o ryżu w aldze jest mi niedobrze;p ale ogółem jest dobre i tanie