dla urozmaicenia podróży pojechałyśmy JR do Nary, znowu świątynie, ale przynajmniej sarenki wszędzie chodzą, są nawet specjalne budki z herbatnikami, ale wtedy owe sarenki mogą nie odróżnić herbatnika od człowieka;p
zjadłyśmy też pyszniutki udon z tofu, a Katarzyna zakupiła nam bilety do Muzeum Studia Ghibli, w sklepie spożywczym(Lawson) w japońskiej maszynie, czego jeszcze nie udało się dokonać żadnemu z turystów!